Film nie zachwyca. Khondij stara się, jak może, ale widać, że lepiej czuje się u boku Fincher'a i zdjęcia do Wimbledonu nie mogą uratować całości. Główny bohater zupełnie nijaki, scenariusz stary jak świat i jako fan tego sportu poczułem się bardzo zawiedziony sposobem w jaki potraktowano cały temat. Wyszła z tego banalna historia miłosna, a mogło być o niezwykle interesujących zakulisowych rozgrywkach. Polecam obejrzeć sobie Federera lub Ferrero - o wiele ciekawsze. A tak laik po obejrzeniu tego filmu popadnie w stereotyp, że tenis to potworna nuda.